2 października 2015

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały

To już za moment. Już za chwilę. Mój mały synek, taki malutki, jutro skończy 9 lat. Zleciało - wiadomo, bo czas pędzi jak szalony. Ale dziś taka mi się myśl nasuwa - czy on miał czas być malutki? Olek to nasze pierwsze dziecko, syn pierworodny, oczko w głowie rodziców, oczko w głowie bliskich.. Ale szybko stał się starszym bratem, cudownym, wymarzonym. Chętnie pomagał najpierw przy jednej siostrzycce, potem przy drugiej. Staraliśmy się zawsze traktować ich tak samo, jednak: daj jej, nie zabieraj, ustąp, jesteś starszy... czy te słowa nie padały zbyt często? Dziś, w wieku 9 lat, syn nam się buntuje, pokazuje charakter... ale czy to źle? Czy to nie tak, że próbuje walczyć o naszą uwagę, byśmy zobaczyli jego samego - a nie "nasze dzieci"?





Wiem, mam wspaniałego syna, i wielkie wymagania... Chyba czas popuścić wodze, pozwolić mu odkrywać siebie, być indywidualistą. Wciąż roztaczając skrzydła opieki, dać mu zacząć szybować po swoim niebie. Iść niepostrzeżenie gdzieś obok, a nie przed nim wciąż wskazując drogę. 




Wychować mężczyznę dzielnego, mądrego, samodzielnego. To nie takie hop-siup jak mi się kiedyś zdawało. Pokazać mu, że można być pięknym i męskim jednocześnie. Bycie rodzicami uczy pokory, wymaga poświęceń, także przyznania się do własnych błędów. Aby nie być "mądrymi po szkodzie" sięgamy ostatnio po książki, z których wiele wkazówek można przenieść na rodzinny grunt.

Polecam serdecznie:



"Byłam wspaniałą matką, zanim miałam jeszcze własne dzieci. Doskonale wówczas wiedziałam, dlaczego inni mają z nimi problemy. Później zostałam matką trojga urwisów..."


Książka, która daje do myślenia i uczy by w wychowaniu dzieci... zawsze zaczynać od siebie:) Znasz ją? A może polecisz mi inną?


Brak komentarzy: