14 października 2015

Urodzinowo :)

Olek skończył 9 lat. Z tego powodu - wiadomo - przyjęcie urodzinowe:) 
Zawsze staram się, by moje dzieci miały urodziny niezapomniane. Nie jestem zwolenniczką zaproszenia kilku kolegów i dania dzieciom czipsów, a dalej... jakoś to będzie. Wręcz przeciwnie. Lubię mieć takie przyjecie zaplanowane, przygotować wcześniej zabawy, rekwizyty, nagrody. Chcę by zawsze był to wyjątkowy dzień. Oczywiście jest zawsze trochę czasu na tak zwany spontan, poganianie, pogadanie i porobienie tego na co przyjdzie dzieciom ochota. Ale ramowy plan musi być:)

Oprócz zaplanowania tego co się będzie działo, oraz co się będzie jadło i piło, lubię planować dekoracje. Lubię by było spójnie, tematycznie, klimatycznie:)  Olek - jak większość chłopców w jego wieku - uwielbia piłkę nożną i właśnie w tym klimacie były utrzymane dekoracje:) Dzieci były przeszczęśliwe, a ja spełniona dekoratorsko:)))












A Wy? Lubicie tworzyć urodzinowe dekoracje?





6 października 2015

Masz czas?

Często słyszę od Was pytanie: "jak Ty to wszystko ogarniasz? Przy 3 dzieci, pracy na etat, dom, ogród, jeszcze jakieś książki czytasz i kleisz te swoje kartki i albumy..." Hmmm, chyba nie odkryję Ameryki jak powiem, że grunt to dobry plan:) Dziś dzielę się z Wami moim osobistym, stworzonym w wolnej chwili, planerem - ten akurat na październik. Powieście na lodówce, nad biurkiem czy gdzie tam często zerkacie i trzymajcie się planu - chociaż trochę:) Gwarantuję, że zostanie jeszcze mnóstwo wolnego:)) Częstujcie się:) 

Ps. Grafikę małego kalendarza dostałam od przezdolnej Eweliny :) Koniecznie zajrzyjcie na jej bloga:) Tworzy naprawdę prześliczne prace!


wersja pdf - do wydrukowania:)

2 października 2015

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały

To już za moment. Już za chwilę. Mój mały synek, taki malutki, jutro skończy 9 lat. Zleciało - wiadomo, bo czas pędzi jak szalony. Ale dziś taka mi się myśl nasuwa - czy on miał czas być malutki? Olek to nasze pierwsze dziecko, syn pierworodny, oczko w głowie rodziców, oczko w głowie bliskich.. Ale szybko stał się starszym bratem, cudownym, wymarzonym. Chętnie pomagał najpierw przy jednej siostrzycce, potem przy drugiej. Staraliśmy się zawsze traktować ich tak samo, jednak: daj jej, nie zabieraj, ustąp, jesteś starszy... czy te słowa nie padały zbyt często? Dziś, w wieku 9 lat, syn nam się buntuje, pokazuje charakter... ale czy to źle? Czy to nie tak, że próbuje walczyć o naszą uwagę, byśmy zobaczyli jego samego - a nie "nasze dzieci"?





Wiem, mam wspaniałego syna, i wielkie wymagania... Chyba czas popuścić wodze, pozwolić mu odkrywać siebie, być indywidualistą. Wciąż roztaczając skrzydła opieki, dać mu zacząć szybować po swoim niebie. Iść niepostrzeżenie gdzieś obok, a nie przed nim wciąż wskazując drogę. 




Wychować mężczyznę dzielnego, mądrego, samodzielnego. To nie takie hop-siup jak mi się kiedyś zdawało. Pokazać mu, że można być pięknym i męskim jednocześnie. Bycie rodzicami uczy pokory, wymaga poświęceń, także przyznania się do własnych błędów. Aby nie być "mądrymi po szkodzie" sięgamy ostatnio po książki, z których wiele wkazówek można przenieść na rodzinny grunt.

Polecam serdecznie:



"Byłam wspaniałą matką, zanim miałam jeszcze własne dzieci. Doskonale wówczas wiedziałam, dlaczego inni mają z nimi problemy. Później zostałam matką trojga urwisów..."


Książka, która daje do myślenia i uczy by w wychowaniu dzieci... zawsze zaczynać od siebie:) Znasz ją? A może polecisz mi inną?


12 września 2015

To już ten czas

 Liście wcześniej niż zazwyczaj zaczęły spadać tworząc barwne dywany.. Na parapetach i ławach pojawiły się już urocze wrzosy. Na nogach jeszcze buty lekkie, ale coraz częściej ciepły sweter na ramionach. I tylko dziwi mnie, że tak bardzo radośnie w tym roku ją witam:) Żadnej melancholii, żadnego  "lato minęło zbyt szybko" :)
Nie pamiętam roku, w którym aż tak budziła nowe nadzieje, zachęcała mocno do odkrywania wachlarza jej uroków. Zawsze kojarzyła mi się raczej z przemijaniem, odejściem, trochę jakimś smutkiem, a tu proszę.. spojrzenie zupełnie nowe, nieodkryte - jesienna radość:))

Stłumione światła, dobra herbata, koc... póki co jeszcze wieczory na tarasie, oddychanie pełną piersią:) Ostatnie posiłki na zewnątrz, a później dobra książka, planszówki, rodzinne wygłupy..


 Tyle rzeczy jesienią do kochania, niby wszystko znane, ale dziś na nowo odkryte, nową miłością otoczone, wytęsknione, już są, już cieszą:)


A Wy? Jaki macie stosunek do jesieni? Lubicie to otulanie się, czy wolicie jednak letnie "boso" :)

24 sierpnia 2015

bezpieczna przystań

Weekend był słoneczny i ciepły. Wymarzony wprost do podziwiania podniebnych akrobacji. Dzieci zafascynowane patrzyły w niebo, gdzie w pięknym tańcu ganiały się samoloty puszczając barwne obłoki dymu. F16 robił huk, który łaskotał całe ciało, sprawiał, że mięśnie się napinały a w brzuchu czuć było coś więcej niż tylko motyle. Adrenalina. Podziw. Odwaga...

źródło: www.radom24.pl

Patrząc na to wszystko, na moje dzieci zauroczone, przyszło do mnie uczucie wdzięczności, że mój syn i moje córki mogą to wszystko podziwiać bez strachu.. bo przecież w wielu miejscach takie samoloty kojarzą się zupełnie z czymś innym, ludzie schylają głowy i biegną w nadziei, że to jeszcze nie koniec...


źródło: www.polskieradio.pl

Oby nigdy nie przyszło nam bać się ryku samolotów

Było pięknie, oby tak zostało

Ojczyznę wolną pobłogosław Panie

6 czerwca 2015

Wiosna w pełni

Czy może być coś piękniejszego od wiosny? Tysiąc barw prześcigających się w największym konkursie piękności...








Nasz zaczarowany ogród, w którym pokochałam mieszkanie poza miastem, który daje ukojenie po męczącym dniu i niespokojnych godzinach. Zaprasza swymi kolorami, śpiewem ptaków, upojnym zapachem.. Chce się żyć!

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie:)



Czy może być coś piękniejszego?? Cudownego, kwitnącego weekendu kochani! :)

5 kwietnia 2015

Pieśń o Zmartwychwstaniu


 
Nie zna śmierci Pań żywota,
Chociaż przeszedł przez jej wrota!
Rozerwała grobu pęta
Ręka święta.
 
Adamie! Dług twój spłacony,
Okup ludzki dokończony!
Wnidziesz w niego z szczęśliwemi
Dziećmi twemi.
 
Nie skarby jakimi płaci,
Wszystko, co mógł stracić, traci.
Całą dla nas krew swą sączy,
Dzieło kończy.
 
Próżno, żołnierze, strzeżecie,
W tym grobie Go nie znajdziecie.
Wstał, przeniknął sklepu mury
Bóg natury!
 
On znowu na ludzkie plemię
I na miłą patrzy ziemię,
Jak drogo dzisiaj przybrana
Kosztem Pana.
 
Przez Twe święte Zmartwychwstanie
Z grzechów powstać daj nam. Panie,
Potem z Tobą królowanie.
Alleluja.
 

 


 Czy Zmartwychwstał w Twoim sercu? Życzę Ci tego najmocniej na świecie!

2 kwietnia 2015

cotton ball lights i beatkowe candy

Te świetliste kule skradły moje serce już dawno temu. Wzdycham sobie do nich podziwiając mnogość pięknych kolorów.

http://www.cottonballlights.pl/sable
http://www.cottonballlights.pl/frozen-916

http://www.cottonballlights.pl/petit




Widzę je u siebie w sypialni, salonie, pokoju dziecięcym.. Niezbędne wydają mi się na naszym tarasie..

Więc kiedy zobaczyłam candy u Beatki z bloga Smaki Życia... miałam uśmiech dookoła głowy:)
No jak tu nie spróbować szczęścia?
Beatka oprócz cudnych kul chce obdarzyć jeszcze innymi pięknymi rzeczami:)
Więc i ja się z ochotą na to candy zapisuję!



A tym, którzy nie chcą czekać na losowanie już dziś polecam cottonballlights.pl


24 marca 2015

transwelove :)

Metoda transferu kusiła mnie od dawna. Kiedy na pintereście zobaczyłam ten piękny cytat wiedziałam, że po prostu muszę, że teraz już nie ma odwrotu;)



Przypomniałam sobie o surowej desce, kupiłam olejek. Zrobiłam wydruk, chuchałam, dmuchałam, czarowałam:)


Myślę, że jak na pierwszy raz wyszło całkiem dobrze:) Napis odbił się dosyć równo, mocno:)
Ale ile się natarłam, tylko moja boląca ręka wiedziała;)

A tak prezentuje się w pełnej okazałości:)




Będzie więcej:) Wciąga ogromnie:) A Wy? Transferowałyście kiedyś?



14 marca 2015

Nie jestem sama..

Zawsze wydawało mi się, że moje życie jest proste. Zdrowe dzieci, mało zmartwień, dużo śmiechu na co dzień. Żyliśmy co prawda bez jakiejś finansowej nadwyżki, ba - nie zawsze starczało do pierwszego i chętnie korzystaliśmy z debetu... Ale nikt nigdy głodny nie chodził, starczało na drobne przyjemności, może nie wszystkie - ale może dlatego tym bardziej cieszyły?



Gdy człowiek zostaje odcięty od poczucia, że jest bezpieczny zaczynają drżeć ręce, drży głos. Trzeba się uśmiechać, bo ludzie mają większe problemy, trzeba pokazać sobie i dzieciom, że w życiu zdarzają sie chwile, gdy jest po prostu trudniej. Ale przecież zawsze po burzy wychodzi słońce, prawda?

K. zawsze pracował fizycznie, dużo było zleceń z dnia na dzień, i cieszyły te wciąż przybywające drobne, które po podliczeniu okazywały się kwotą wystarczającą na spokojną codzienność. Dlatego, w dniu wypadku K. wiedziałam, że będzie trudno. Finansowo - to też, ale przede wszystkim trudne będzie dla niego poczucie bezsilności. Bo teraz trzeba przez jakiś czas nie poruszać ręką, nie przeciążać, a póki co modlić się, by obeszło się bez operacji...

A mimo wszystko w sercu, nad panoszącym się strachem i złością, panuje jednak spokój i pewność, że nie jesteśmy sami. Rodzina. Wielkie słowo. Ludzie, dla których jesteśmy ważni. Którzy, prócz zwykłej ludzkiej pomocy, okazują ogromne serce, i starają się, by nikt z nas nie odczuł tego wszystkiego jeszcze bardziej. 

W takich chwilach zastanawiam się, co muszą czuć osoby samotne. Na co dzień, ale też w sytuacjach zwątpienia. Samotność to taka straszna trwoga. 

Boże dzięki Ci za wszystkich bliskich naszemu sercu, za ich śmianie się ze mną, i wspólne płakanie. Za to, że przy nich nie muszę udawać, że mogę mieć dosyć czasami. Daj nam Boże siłę na ten czas. I zdrowie dla K. By i w jego sercu znów zagościł spokój. By mógł nosić nasze radości na rękach, chichotać z nimi łaskocząc ich stopy. Wiosna za progiem. Oby i dla nas była radością.. czy będzie?

24 stycznia 2015

A w mojej głowie wiosna:)

Ja wiem, że lada dzień zaczyna się drugi tydzień zimowych ferii.. i nawet za chwilę zaczynam urlop, by móc z dzieciakami na łyżwy pojechać, na basen, na ich "ukochane kulki", miejmy nadzieję, że ulepimy też bałwana i porzucamy się śnieżkami:) A mimo to w mojej głowie wiosna:)
A wszystko to za sprawą planowania urządzania tarasu - naszego tarasu nad garażem:) Myśli tłoczą się w głowie, oczyma wyobraźni widzę już nas popijających winko w świetle gwiazd, otulonych zapachem ziół i kwiatów...

Póki co jest łysawo... Oczywiście drzewa w tle, to wersja jeszcze wczesnojesienna:)


Pole do popisu jest - taras ma wymiary 5x8m. Sztachetki do barierek już są, teraz jeszcze tylko cała konstrukcja, na której barierki będą zamontowane.Marzy mi się taka, jak u Kasi z jednego z moich ulubionych blogów mojdom-mojemiejsce 

Czyli taka, która pozwoli na zawieszenie firan, dodających lekkości ale też chroniących przed słońcem czy komarami:) Czyż u Kasi nie jest pięknie?

Nie pogardziłabym też altaną, bo ze względu na to, że okna naszego salonu i sypialni wychodzą na taras, nie chcielibyśmy zabrać światła całkowitym jego zadaszeniem
O, np taki
A później dodatki, światło, kwiaty... Może grill. Hamak już jest, krzesła są, stół co prawda z odzysku ale póki co się nada... Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła rozkoszować się tym naszym azylem, ale póki co... pozachwycajmy się cudnymi inspiracjami:)